Oczami Camili
Rano gdy wstalam. Zeszlam na dol a tam co? Moja ciocia i kuzynka Marcela. Przywitalam sie i wykonalam wszystkie poranne czynnosci. Potem dowiedzialam sie ze mam wziasc Marcele do parku na plac zabaw.
Plac Zabaw
Marcela biegała wszędzie. Ledwo co mogłam ją zauważyć. Siedziałam na ławce i korzystając z darmowego Wi-Fi, przeglądałam różne stronki. Nagle usłyszałam wołanie Marceli. Nie patrząc przed siebie, lecz ze wzrokiem zwróconym w stronę telefonu, wstałam i ruszyłam w kierunku zjeżdżalni, na której bawiła się siedmiolatka. Nawet nie zauważyłam, kiedy wpadłam na wysokiego, bardzo przystojnego chłopak

Upadłam i walnęłam głową o krawędź zjeżdżalni. Na chwilę jakby… straciłam przytomność. Gdy się
ocknęłam nade mną stał chłopak, o którym wcześniej wspomniałam. Jego śliczne, duże, brązowe oczęta wpatrywały się we mnie jak w obrazek. Brunet pomógł mi wstać i w tym samym czasie przepraszał mnie, tłumacząc, że to jego wina. Nawet chciał zabrać mnie do szpitala, lecz powiedziałam mu, że nie trzeba. Ledwo stałam na nogach. Miałam dość wrażeń, więc zawołałam kuzynke i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia z placu zabaw.Nagle zrobiło się ciemno, straciłam równowagę i prawie się przewróciłam, ale coś albo raczej ktoś, nie pozwolił mi upaść. Tym razem nasze spojrzenia spotkały się i nie chciały rozstawać. Poczułam motylki w brzuchu, a moja twarz zrobiła się czerwona.
- Może jednak pojedziemy do lekarza? – powiedział z troską w głosie nieznajomy, a ja pokiwałam tylko twierdząco głową
Chłopak zaniósł mnie do swojego samochodu,
bo wiedział, że nie dojdę tam o własnych siłach. Gdy usadowił mnie na siedzeniu, zapytał o dziewczynkę, z którą byłam na placu. Wytłumaczyłam mu, ze to moja kuzynka, po czym poszedł na plac zabaw i przyprowadził Marcelę, a po jego drugiej stronie szła dziewczynka uderzająco podobna do niego. Była mniej więcej w wieku mojej Marceli.Dziewczynki i nieznajomy wsiedli do samochodu. Po chwili ruszyliśmy. Gdy byliśmy już przed szpitalem, chłopak wyprowadził mnie z auta, a dziewczynom kazał zostać. Wziął mnie pod rękę, ale ja nawet nie miałam siły stać na nogach, więc zaniósł mnie do budynku, kierując się w stronę recepcji. Szybko trafiłam na salę segregacji i zaczęto mi robić różne badania. Chłopak nie opuszczał mnie nawet na krok, ale kiedy byłam na badaniach zmuszony był iść po dziewczynki, lecz prędko wrócił wraz z nimi.Leżałam i się nudziłam, po chwili przyszedł nieznajomy.
- Przez to wszystko zapomniałem ci się przedstawić… Mam na imię Seba – przez chwilę nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych oczek, ale imię też ma śliczne
- Camila… - powiedziałam nieśmiało, podnosząc lekko kąciki ust
- A ta mała to moja siostra. Clarisa. – mówił, wskazując palcem na dziewczynkę siedzącą na korytarzu
- Za to moja, wkurzająca kuzynka to Marcela – trochę się zarumieniłam, patrząc na jego uśmiech
- Ładnie się rumienisz - zachichotałam słysząc taki komplement
- Dziękuję – szepnęłam – A ty masz śliczne oczy… - ugryzłam się w język, ponieważ powiedziałam na głos to co chciałam zachować w myślach Zawstydził się i nie mówił nic. Zerkał na mnie nieśmiało, a ja zaczęłam się uśmiechać. Po kilku minutach przyszedł lekarz z wynikami badań.- A więc Panna Torres tak? – zapytał mężczyzna w białym kitlu
- Tak – powiedziałam – Mogę już iść do domu? Przecież nic mi nie jest.
- Na panienki miejscu nie byłbym taki pewny – ciągnął lekarz – Wstrząśnienie mózgu, to nie taka błahostka.
- Jak to, wstrząśnienie mózgu?! – przeraziłam się trochę
- Na szczęście lekkie, ale będzie Panna musiała zostać na obserwację – to mnie wcale nie uspokoiło
- Skoro już muszę tu zostać, niech ktoś zadzwoni do mojej mamy, żeby zabrała Marcelę do domu – westchnęłam i kątem oka spojrzałam na bruneta siedzącego obok mnie.
- Zaraz się tym zajmę – powiedział doktor i wyszedł
Po chwili niezręcznej ciszy, SEba wyszedł z pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Kilka minut później do Sali weszła moja mama, która zasypywała mnie mnóstwem pytań. Wyjaśniłam jej całą sytuację, a mama chcąc dowiedzieć się czegoś więcej, poszła porozmawiać z lekarzem. Wychodząc moja rodzicielka minęła się z Sebą. Chłopak wszedł do pomieszczenia, trzymając ręce z tyłu.
- Przepraszam. To przez mnie musisz tu leżeć – mówił smutno i podał mi talerz z dużym kawałkiem ciasta czekoladowego
- Przepraszałeś mnie już chyba ze sto razy, ale to nie twoja wina. Taka już ze mnie niezdara. – uśmiechnęłam się i pokazałam palcem na ciasto, które pachniało z daleka Seba zaczął mnie karmić, a ja nie mogłam przestać się śmiać.
- Leci samolocik! – mówił do mnie jak do małego dziecka, za to ja posłusznie otwierałam usta wsuwając ciastoTemu zabawnemu wydarzeniu przyglądała się moja mama i siostra. Gdy ciasto się skończyło, chwyciłam Sebe za koszulkę i przyciągnęłam do siebie
(pomyślcie że to oni i są w szpitalu xdd)
Spojrzał mi w oczy, a ja delikatnie musnęłam jego usta. Oderwał nas od siebie śmiech Marceli.
- Ciociu, czemu teraz nie każesz mi iść do pokoju? – powiedziała rozbawiona siedmiolatka, a mama zasłoniła jej usta i zabrała na korytarz
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
_____________________________________
--------------------------------------------
Koniec i taka milosc od pierwszego wejrzenia. Ahh <3 <3 <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz