niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdiał 25 - Ide na KLUBU

Leon 
Viola myśli, ze ja mam ochotę na TO ale jakoś nie mam najchętniej to bym zasnął z wtuloną we mnie Violettą ale ona jest BARDZO napalona dzisiaj zamieniliśmy się rolami zabawne...
-Leoś? -Viola przytuliła mnie od tyłu i spytała ponętnym głosem.
-Co? -spytałem jak gdyby nigdy nic 
-Wiesz -viola cały czas się do mnie tuliła- jesteś bardzo przystojny -zaczęła odpinać guziki mojej koszuli 
-Jestem zmęczony -powiedziałem i zacząłem zapinać koszulę
-Ale Leon! -viola krzyknęła i popchnęła mnie tak, że ja leżałem na łóżku a ona usiadła na mnie okrakiem i rozerwała moją ulubioną koszulę a guziki rozsypały się po sypialni, a ona zaczęła schodzić rękami niżej kiedy...
-I na tym poprzestaniemy -powiedziałem i chwyciłem jej ręce a ją zrzuciłem z siebie tak , że leżała koło mnie. Widziałem w jej oczach złość a zawód. Ona nie wiedziała jak to jest, kiedy ktoś odnawia i nie radzi sobie z tym.
-Leoś proszę! -znów na mnie usiadła
Już chciałem ją zrzucić kiedy ona zdjęła stanik i majteczki ubrała  to i powiedziała:
-Wychodzę idę do klubu .
-Ale tak bez chociaż szlafroka ?
-Tak
-Ale przecież tylko ja mam prawo oglądać cię w tym!
-Czyżby?
-Dość tego! Dobra Viola choć tu! -chwyciłem ją w tali i przyciągnąłem do siebie, rzuciłem na łóżko i doszło do tego. Ona wygrała.


<ranek>

Viola i Leon jedzą śniadanie on opiera się o stół łokciami i pije kawę oraz wpatruje się w nią głęboko zamyślony. 

Jestem bardzo zmęczony a Viola wczoraj miała BARDZO DUŻO ENERGII ja, osobiście mam dość na najbliższe dni ale ona chyba nie. Ja przy niej umrę ze zmęczenia.

Marco -Marco, nie uwierzysz!!!............ -No?? Co moja piękna dziewczyna ma mi do powiedzenia?? -Ej! Zepsułeś mi scenę! Tam miała być przerwa! - Ona czasami naprawdę jest zabawna  - Teraz ci nie powiem! -No weź.... Franuś.... -Nie Franusiuj mi tu! Właśnie! Od kiedy mówisz do mnie Franuś, a nie Francesca? -Od dzisiaj! No powiedz.... - Zrobiłem minę zbitego psa. -No już.. Słuchaj uważnie. Moi rodzice zaprosili nas do Włoch na narty! I pozwolili wziąć przyjaciół! -Jeeeeee!!!! Będzie śnieg!!!!!! - Zacząłem się wydzierać na całą dzielnicę (no dobra, przesadziłem). -Marco ty świrze!!!  -Może o jestem świrem, ale mówiłem, takiego mnie kochasz:) -Dobra, to teraz idziemy do wszystkich dać zaproszenia. Tylko najpierw musimy je zrobić. -Fran, ile mogę wziąć chłopaków?? -A co?? Boisz się, że za dużo wypiszesz? Ile ich tam masz?? -Dobra to liczymy (xd) : Maxi, Federico, Leon, Andres, daniel... Tomasa bym też zabrał, ale jest w Hiszpanii. -Okej, ja biorę: Vilu, Cami, Naty, Ludmi, . No co? Świat musi być sprawiedliwy! -Czekaj... A jak będziemy się podpisywać? Może tak? - Wskazałem na zdjęcie z napisem: Marcesca na zawsze. - Ciekawe, czy się połapią? Dziewczyna przytaknęła mi i zaczęliśmy robić nasze zaproszenia. Gdy skończyłem swoje, zacząłem się bawić włosami Francesci. -Marco? Co ty tam robisz z moimi włosami? -Warkocza... - Odpowiedziałem spokojny, a ona natychmiast się mi wyrwała i w panice przeglądała się w lustrze. -Hej! Nawet ładnie! Gdzie ty się tak nauczyłeś pleść warkocze? -Mam kuzynkę i na jej komunię musiałem jej pleść warkocz... Taaa... Mamy nie było w domu, a ona chciała mieć go natychmiast... -Dobra, skończyłam. Idziemy! Idąc zapytałem ją; -Franuś, czy to nie dziwne, że my tak się lubimy droczyć? On tylko wzruszyła ramionami i poszliśmy dalej. Taka była nasza taktyka: najpierw dzwonek do drzwi, potem  zostawienie zaproszenia, i chowanie się gdzie popadnie. Najwięcej śmiechu było, gdy Maxi znalazł kopertę, a potem zadzwonił do Naty, czy wie, co to znaczy Marcesca. Odprowadziłem Fran do domu i sam udałem się do swojego. Francesca Następnego dnia zostaliśmy obsypani pytaniami typu 'Pogodziliscie się?' , albo 'Kiedy będzie wyjazd?' . Najpierw wszyscy udaliśmy się do Pablo i poprosiliśmy o zgodę na wyjazd. -Dobrze dzieci, ale Gregorio pojedzie z wami. -CO????? - Wykrzyknęłam jednocześnie ja, Marcuś (odgrywam się xd) i Gregorio. -Nie na narty, oczywiście. Pojedzie z wami autokarem jako opiekun i wróci tutaj. Tak samo będzie z powrotem. -Tak... Gregorio, lepiej nie mógł wybrać. - Szepnął do mnie mój Marcuś. -Tavelli! Co tam szepczesz! - Krzyknął rozwścieczony Gregorio. -Ja? Mówiłem tylko, że Pablo dokonał świetnego wyboru w sprawie pana... - Powiedział Marcuś, a ja zaczęłam się śmiać. -Salvatore! Bo nie pojedziesz! -Gdyby nie ja, to w ogóle byśmy nie jechali! - Padłam z Marco na ziemię śmiejąc się. -Widzisz Violetta? Czasem fajnie się potarzać po ziemi. - Powiedział Diego i przyłączył się do nas. Vilu tylko się na nas dziwnie popatrzała i sama zaczęła się tarzać. W końcu cała nasza paczka leżała na ziemi. -Dzieci... - Powiedział nasz nauczyciel i wyszedł z sali. Gdy się uspokoiliśmy, Maxi zapytał, kiedy jest wyjazd. Oznajmiłam mu, że jutro, a on tylko złapał Naty za rękę i wybiegł jak najszybciej. -------------------------------------------------- Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii Kooonieeeec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz